Rozdział 4.

Zwykły dzień w szkole. Nic ciekawego się nie dzieje. Lekcje dłużą się w nieskończoność. Czekałam z utęsknieniem na język angielski, ale to tylko dlatego, że był on ostatnią dzisiejszą lekcją. Cornelia jak zwykle rozwalała zajęcia i kłóciła się z naszą wychowawczynią.
- Marsz do dyrektora młoda damo! Nie będę tolerować Twojego nagannego zachowania! - pani Anna zaczęła wymachiwać jej przed nosem wskaźnikiem.
- Chyba na główkę pani upadła. - odpyskowała Corn.
- A więc pan dyrektor przyjdzie do Ciebie. - pokierowała się w stronę drzwi.
Zamykając je trzasnęła tak mocno, że tynk zaczął sypać się ze ścian.
- Nie możesz chociaż na jednej lekcji zachowywać się normalnie? - westchnęłam.
- Nie. Nienawidzę jej. Mam nadzieję, że w drodze ze szkoły tir ją pierdolnie. - mówiła w złości.
- Też jej nie lubię. - w tym momencie pani Anna zrobiła wejście smoka do sali lekcyjnej. Tuż za nią szedł pan dyrektor. W porównaniu do niej był malutki i drobny. Pani Anna na oko jest z 3 razy większa od niego.
- Co nasza najwspanialsza uczennica znów naskrobała? - zapytał dyro z cwaniackim uśmieszkiem.
- Aroganckie zachowanie w stosunku do nauczyciela, wulgarne słownictwo, przebywanie w towarzystwie palaczy. - przewróciła kartkę w zeszycie uwag. - Do tego dochodzi pobicie koleżanki za 50 groszy. - klasa wybuchła śmiechem.
- Co was tak bawi? Może wszyscy chcecie zostać po lekcjach? - zapytał zacierając ręce dyrektor.
Od razu nastała idealna cisza.
- Na czym skończyłam? A tak...pobicie, chamskie zachowanie w stosunku do innych uczniów. - przekartkowała ponownie zeszyt. - To chyba będzie tyle. Dodam jeszcze, że ta oto pani uczyniła to wszystko w ciągu jednego dnia. - wskazała na Cornelię.
- Zajebista jestem. - powiedziała do siebie pod nosem, mając nadzieję, że nikt tego nie usłyszy.
- Oczywiście. Jesteś tak zajebista, że dzisiaj posiedzisz sobie w szkole kilka godzin więcej, niż Twoja klasa. - dyrektor uśmiechnął się sztucznie. - Widzimy się w kozie! - krzyknął wychodząc z sali skocznym krokiem.
- Sorry Mia, ale jak widzisz nie wybierzemy się dzisiaj na zakupy. - oznajmiła.
- Tak, wiem...może innym razem. - odpowiedziałam smutno.
Pani dokończyła lekcje już bez większych problemów. Zabrzmiał ostatni dzwonek. Pożegnałam się z Cornelią i wybiegłam z klasy jak opętana. Wyszłam ze szkoły. Jak zwykle przed wejściem stali wszyscy członkowie One Direction. Przywitałam się z nimi, przytulając każdego po kolei. Zamieniłam z nimi parę słów i pobiegłam na autobus, który prawie mi uciekł.
W domu strasznie mi się nudziło. Odrobiłam lekcje, trochę się pouczyłam, posiedziałam przy laptopie i skończyły mi się zajęcia. Wzięłam do ręki telefon i przeleciałam moją listę kontaktów. Wybrałam numer Zayna.
- No co jest? - rzucił od razu.
- Jesteś zajęty? - zapytałam.
- Właściwie to tak. Mamy próbę. - oznajmił.
- Ah...rozumiem. To nie przeszkadzam. - chciałam się rozłączyć.
- Zaczekaj! Możesz do nas wpaść jeśli chcesz. Jesteśmy na dużej sali gimnastycznej. Czekamy! - powiedział z radością w głosie i rozłączył się.
Cieszyłam się, że się z nimi spotkam. Przebrałam się w luźniejsze ciuchy i poszłam w stronę szkoły. Mam dość daleko, więc wzięłam ze sobą iPoda i w drodze słuchałam wszystkich moich ulubionych piosenek. Po około pół godziny wreszcie dotarłam. Weszłam do szkoły i od razu pokierowałam się w stronę sali gimnastycznej. Wbiłam do środka, a chłopcy byli akurat w trakcie śpiewania piosenki.
- Prze...praszam, że wam przerwałam. - wykrztusiłam.
- Nic nie szkodzi. - Liam puścił mi oczko.
- Cieszymy się, że przyszłaś. - powiedział Niall i podszedł do mnie, żeby się przytulić.
Przywitałam się po kolei z wszystkimi i usiadłam na trybuny. Cały zespół śpiewał wiele znanych i popularnych piosenek. Uwielbiałam ich słuchać. Widać, że lubią to co robią i są w tym dobrzy. Ich głosy tworzą jedność. Wspaniale prezentują się na scenie. Są chyba urodzeni, po to, żeby zawojować świat muzyki.
Siedziałam tak i rozmyślałam, co jakiś czas zerkając na Harrego. Kilka razy nasze oczy się spotkały jednak po krótkiej chwili jedno z nas spuszczało wzrok.
Próba skończyła się po jakiś dwóch godzinach. Nie chciałam jeszcze wracać do domu, więc zaproponowałam chłopakom wyjście na miasto. Zgodzili się od razu. Poszliśmy do kawiarni, potem na lody. Było bardzo zabawnie i miło. Świetnie się z nimi dogadywałam. Gdybym ich nie poznała to nie pomyślałabym, że są tacy w porządku. Trochę dziwnie się czułam, bo byłam w centrum uwagi. Zazwyczaj trzymam się gdzieś z boku, więc to była dla mnie nowość. Właściwie to nawet fajne uczucie. Będąc z nimi uśmiech nie znikał mi z twarzy. Najbardziej cieszyłam się, że jest z nami Harry. To na nim przede wszystkim skupiałam swoją uwagę.
- Właściwie to do czego ćwiczycie? Szykuje się jakiś kolejny szkolny występ? - zapytałam z ciekawością.
- Nie. Planujemy wybrać się na casting do programu x-factor. - oznajmił Zayn.
- To wspaniale! Życzę wam powodzenia. - uśmiechnęłam się do nich szeroko.
- Przyda się, bo konkurencja pewnie będzie spora. - rzucił Niall.
- Dacie radę. - poklepałam go po ramieniu.
- Mam nadzieję. - wyszczerzył się.
Bawiliśmy się tak świetnie, że nie czuliśmy upływu czasu. Zaczęło się ściemniać, a więc pora wracać do domu, bo rodzice się zamartwią.
- Muszę wracać. - powiedziałam z niechęcią w głosie.
- Szkoda, ale mam nadzieję, że spotkamy się jutro? - zwrócił się do mnie Louis.
- Oczywiście. Częściej musimy robić takie wypady.
- Ale następnym razem weź ze sobą swoją przyjaciółkę. - dodał Niall.
- A co? Spodobała Ci się? - spojrzałam na niego z zaciekawieniem.
- Może... - podrapał się nerwowo po głowie.
- Spoko, przyprowadzę ją. - szturchnęłam go. - To ja lecę już, pa! - pomachałam im i obróciłam się na pięcie.
- Zaczekaj! - Harry złapał mnie za nadgarstek.
- Co się stało?
- Mogę Cię odprowadzić? - zapytał robiąc słodkie oczka.
- Pewnie. - ucieszyłam się w głębi duszy.
Po drodze do mojego domu przysiedliśmy chwilkę na ławce. Rozmawialiśmy i wyglądało jakby Harry chciał mi coś powiedzieć, ale nie mogło mu to przejść przez gardło. Na siłę nie będę niczego z niego wyduszać. Po jakimś czasie wstaliśmy i poszliśmy dalej. W trakcie drogi Harry objął mnie swoim silnym ramieniem. Poczułam, że się czerwienie i w moim brzuchu zaczynają latać motylki. Harry patrzał przed siebie. Z wyrazu jego twarzy odczytałam, że nad czymś głęboko myślał. Dotarliśmy pod mój dom.
- Na mnie już czas. Było miło. Do zobaczenia. - przytuliłam się do niego.
Już chciałam iść, ale on pociągnął mnie za rękę i przyciągnął do siebie. Przybliżył swoją twarz do mojej. Patrzeliśmy sobie głęboko w oczy. Poczułam, że nogi się pode mną uginają. Całe moje ciało przeszły przyjemne dreszcze. Ujął moją twarz w dłonie i nasze usta już prawie się stykały. Poczułam, że ciśnienie w moich żyłach wzrosło maksymalnie. Już minimetry dzieliły nas od pocałunku, gdy nagle podniósł twarz wyżej i ucałował mnie w czoło.
- Do zobaczenia. - wyszeptał mi do ucha i odszedł.
Stałam przed domem i nie wiedziałam co mam ze sobą zrobić. Już tak nie wiele brakowało...co on sobie myśli? Najpierw prawie doprowadza mnie do zawału, a potem odchodzi? Nieładnie. On sobie chyba ze mną pogrywa. Nie dam mu się. Gdy zrobi coś takiego jeszcze raz to przysięgam, że tak go spoliczkuję, że przez miesiąc będzie miał ślad mojej ręki na twarzy.
Moje emocje nieco opadły. Weszłam do domu. Zdjęłam buty i od razu rzuciłam się na kanapę w dużym pokoju. Włączyłam stacją muzyczną. Akurat leciała całkiem fajna piosenka. Wstałam i zaczęłam tańczyć w jej rytm. Usłyszałam nagle dzwonek do drzwi.
Podeszłam do nich i je otworzyłam. Okazało się, że odwiedziła mnie Cornelia.
- Nie sądzisz, że trochę późno na odwiedziny? - zapytałam tuląc się do niej.
- Nie. Muszę z kimś pogadać. - oznajmiła z powagą w głosie.
- A co takiego się stało?
- Zaraz Ci opowiem. - na jej twarzy pojawił się grymas.
Poszłyśmy do mojego pokoju. Cornelia rozłożyła się na moim łóżku i trzymała w rekach przygotowany wcześniej przeze mnie kubek ciepłego kakao. Usiadłam na przeciwko niej na ziemi i zapytałam:
- Czy stało się coś złego?
- Nie wiem czy to coś złego, ale chyba się zakochałam. - westchnęła.
- W Niallu?! - zapytałam zdziwiona.
- Skąd Ci to przyszło do głowy?! - wykrzyczała.
- Na mojej imprezie dużo gadaliście, ciągle się do niego uśmiechałaś, flirtowałaś z nim. - zaczęłam wymieniać.
- To tylko dlatego, że się najebałam. Wiesz dobrze, że nienawidzę całego tego pedalskiego bojsbendziku. - przewróciła oczami. - Chyba jednak tak dobrze mnie nie znasz. - spuściła wzrok.
- A więc o kogo chodzi?
- Greyson. - w jej oczach pojawiły się iskierki.
- Powaga?
- Tak! - odparła. - Gdy ty sprytnie wymknęłaś się z domu w czasie swojej imprezy urodzinowej...to wtedy ja i on poszliśmy do pokoju obok. Czule się całowaliśmy, przytulaliśmy, szeptaliśmy sobie słodkie słówka, ale do niczego więcej nie doszło. - westchnęła i uśmiechnęła się lekko.
- Rozumiem. - pokiwałam głową. - Więc chyba powinnaś być szczęśliwa, a nie smutna?
- Sądzę, że mu się nie podobam... - uśmiech zniknął z jej twarzy.
- Pierdzielisz głupoty! Jutro osobiście z nim pogadam i wszystkiego się dowiem, obiecuję. - wstałam z podłogi i usiadłam obok niej na łóżku.
- Dziękuję, jesteś kochana. - przytuliła mnie.
Opowiedziałam jej też dzisiejszą sytuację. Ona, tak jak i ja stwierdziła, że Harry zaczyna sobie ze mną nieczysto pogrywać. Proponowała, abym w jakiś sposób się na nim zemściła, ale ja nie należe do mściwych osób. Po prostu poczekam na dalszy ciąg wydarzeń.
Było już na prawdę późno więc Corn wróciła wreszcie do domu, a ja wróciłam do oglądania TV. Na jednym z kanałów leciał jakiś horror. Nie był ani trochę straszny, a wręcz śmieszny. Wybiła północ, więc pasowałoby położyć się wreszcie spać, bo jutro mam na wczesną godzinę do szkoły. Jak pomyślałam tak też zrobiłam i po chwili już odpłynęłam w objęcia Morfeusza.

Rano obudziłam się w miarę wyspana. Spakowałam książki, wykonałam poranna toaletę, zjadłam śniadanie i wyszłam z domu. Przed drzwiami, na wycieraczce, leżał wielki bukiet czerwonych róż. Podniosłam je i zobaczyłam, że jest do nich przyczepiona mała karteczka. Otworzyłam ją. Jej treść była taka:
Na dobry początek dnia - róże dla Ciebie. ~ Harry.
Na mojej twarzy pojawił się ogromny banan. Powąchałam kwiaty. Pachniały cudownie. Weszłam jeszcze na chwilę do domu. Wzięłam duży wazon, wlałam do niego zimnej wody i włożyłam róże do środka. Spojrzałam na nie ostatni raz i pobiegłam na przystanek. Autobus już odjeżdżał, ale zdążyłam do niego dobiec i miły pan kierowca otworzył mi drzwi. Miałam szczęście.
Pierwszą lekcją był w-f, w którym standardowo nie brałam aktywnego udziału. Zawsze podrabiam sobie usprawiedliwienia i wymyślam coraz to nowsze i bardziej złożone powody, dla których nie jestem w stanie ćwiczyć. Pani od tego przedmiotu nie jest najinteligentniejszą osobą na świecie, dlatego dość łatwo wkręcić jej wiele rzeczy. Usiadłam na ławce dla niećwiczących. Przypomniałam sobie, że dzisiaj mamy w-f wspólnie z klasą Harrego. My ćwiczymy siatkówkę, a oni przeważnie kosza, chociaż są też takie dni, w których grają w piłkę nożną. Uwielbiam patrzeć, jak on gra. Jest na prawdę wysportowany i prawie za każdym razem trafia do kosza lub bramki. Byłam zapatrzona w niego jak w obrazek. Nagle ujrzałam z daleka niezidentyfikowany obiekt, który z zawrotną szybkością zbliżał się w moją stronę. To była oczywiście piłka. Nie zdążyłam się przed nią uchronić i dostałam prosto w twarz. Padłam na kolana. Przyłożyłam rękę do nosa. Krew ciekła mi strumieniem. Wokół mnie zebrali się wszyscy obecni na sali gimnastycznej. Moja pani od w-f pojawiła się jak zwykle z opóźnieniem, bo ona nigdy nie ogarnia, co się wokół niej dzieje.
- Dziecko drogie, co się stało? - zapytałam obejmując mnie.
- Ktoś potwornie mocno uderzył mnie piłką do koszykówki. - mówiłam przez łzy.
- Kto to zrobił? - pani zmierzyła wszystkich uczniów.
Nikt się nie odezwał.
- To nie ważne. - wtrącił się Harry. - Trzeba natychmiast zabrać ją do pielęgniarki. - dodał i wziął mnie na ręce.
Dostrzegłam na jego twarzy malujący się niepokój. Wyszedł z sali i niósł mnie delikatnie do gabinetu.
- Wytrzymasz jakoś? - zapytał z troską w głosie.
- Mam nadzieję. - wydukałam.
Dotarliśmy na miejsce. Pani Alexandra próbowała zatamować mój krwotok z nosa, ale niestety nie dała rady. Zadzwoniła więc na pogotowie. Czułam się osłabiona. Zaczęło coraz bardziej kręcić mi się w głowie. Czułam, że zaraz zemdleję.

Coś tam wreszcie udało mi się napisać. :)
Nie wiem czy wam się spodoba, bo mi średnio. 
Czekam na opinię, które mam nadzieję pojawią się w komentarzach. :)
Pozdrawiam. ♥

niedziela, 16 października 2011

15 responses to Rozdział 4.

  1. Anonimowy says:

    Suuper jest ♥ Mam nadzieje że Mii (tak to się odmienia? xD) Nic nie będzie :P

  2. Anonimowy says:

    i właśnie dlatego w-f jest niebezpieczny xD to teraz Harry może się nią zająć ;> jestem strasznie ciekawa, co będzie dalej ;D [btr-here-with-me]
    Kramel

  3. girl. says:

    genialne ;D kocham to opowiadanie <3. też mam nadzieję, że Mii nic nie będzie :) Harry jest takii słodki i romantyczny :D . Ale ta ich nauczycielka od wfu musi być zajebista xd ktoś ma złamany nos, krew leci, a ona przychodzi po paru minutach ; > . Fajnie, że rozdział był długi :D > Czekam na następny oby dłuuggi <3 ! x

  4. Olivia says:

    boże! wiesz co ja przeżywałam kiedy to czytałam?! skakałam, wierciłam się, robiłam miny zrezygnowania, piszczałam, krzyczałam i bóg wie co jeszcze! super jest moment jak on ją na ręce bierze i jak już mają się pocałować. tylko dlaczego się nie pocałowali?! no why?! liczę, że w następnym rozdziale to jakoś wynagrodzisz :D rozdział oczywiście świetny i oczywiście czekam na nastepny :*:*:8 XOXO

  5. Anonimowy says:

    Świetne, opowiadanie bez żadnej przesady oby tak dalej. Pamiętaj, pisz jak najrealniej :) Chciałabym Cię poznać,

    xoxo.

  6. Susanne says:

    jest super !!!! coraz ciekawiej :) zapraszam do mnie http://never-mind-baby.blogspot.com/ :) @OnlyUrDreams

  7. Anonimowy says:

    fajne xx czekam aż Harry ją zgwałci (: lol

  8. Anonimowy says:

    aaa! to jest słodkie! Harry jest słodki! i Niall też! haha. fajnie, że Harry się z nią nie całował, haha. nie żebym życzyła im źle, ale to był taki fajny zaskok :D eejejjeje, dawaj szybko kolejny rozdział! xoxo

  9. Żańcia says:

    aaaaaaaaaaa
    to bł świetny rozdział dawaj następny ! : D

  10. Anonimowy says:

    skoro dodasz nn, jeśli będzie więcej komentów, to ja dodaję jeszcze jednego ;D bo na prawdę nie moge się już doczekać co będzie dalej ;D przeczytałam ten rozdział jeszcze raz i po raz kolejny mówię, że jest na prawdę świetny xD [btr-here-with-me]
    Kramel

  11. Anisa. says:

    Nie wiem czemu, ale wydaje mi się, że to Harry rzucił w nią piłką. Pewnie niespecjalnie, ale takie mam wrażenie. :D Mniejsza o to.. podoba mi się to, że ich relacje się zaostrzają. Może coś z tego będzie ? Świetny rozdział ;-) [help-me-see]

  12. City says:

    Harry ;D normalnie cię kocham(; fajnie, że zabrał ją do pielęgniarki.. Nic jej nie będzie, prawda?

  13. Anonimowy says:

    pisz więcej! . kocham te opowiadania !; d. harry jest mega ! . można sie do jutra doczekać dalszego ciągu wydarzeń ? <3

  14. Anonimowy says:

    kurczę, to chyba jedyne opowiadanie pisane to blogach które mi się podoba. <3 jest świetny. ! i czekam na następny. ! c: bo kocham to opowiadanie normalnie. ! ciekawe czy Corn będzie z Greyson'em czy może kiedyś tam jednak z Niallerem. ? :D


    @itsLouisBitch

  15. Truskaffka.14 says:

    Dalej Cię Kocham !! < ##

Prześlij komentarz

O mnie

Moje zdjęcie
Agata. (;
I'm just a ordinary girl. (:
Wyświetl mój pełny profil

Archiwum

Obserwatorzy

Obsługiwane przez usługę Blogger.