Rozdział 20.
wtorek, 10 kwietnia 2012 188 Comments
Rozdział 19.
Harry znów leży w szpitalu. Jest w śpiączce. Na chwilę obecną lekarze nie są nam w stanie powiedzieć czy odzyskał pamięć chwilowo czy na stałe, jak będzie zachowywał się, gdy się przebudzi, czy nie powstały jakieś nowe uszkodzenia w jego mózgu od silnego upadku i dość dużej dawki środków odurzających, a przede wszystkim kiedy się obudzi. Muszą najpierw przeprowadzić na nim mnóstwo badań, a pewnie i tak nie poznają odpowiedzi na wszystkie pytania.
Jestem teraz w totalnej rozsypce. Siedzę w szpitalu i czekam na jakiekolwiek wieści na temat stanu zdrowie Harrego. Do mojej głowy powracają wcześniejsze wydarzenia. Gdy usłyszałam z jego ust to zdanie: "przecież jesteś dziewczyną Nialla" to coś we mnie pękło. Dopiero wtedy całkowicie zaczęło do mnie dochodzić, że jego częściowy brak pamięci nie będzie trwał wiecznie i że kiedyś wreszcie sobie przypomni jak to na prawdę między nami jest. A wtedy być może już nigdy nie będzie nam dane być razem...
- Jak się czujesz? - Niall usiadł obok mnie i objął mnie ramieniem.
- Jak wrak człowieka. - schowałam twarz w dłoniach.
Zbliżał się kolejny atak płaczu.
- Wszystko będzie dobrze. - pogłaskał mnie po włosach.
- Dobrze?! - podniosłam głowę i oczami pełnymi łez spojrzałam na Nialla. - On sobie przypomniał, rozumiesz? - przetarłam łzy. - To już koniec. - zaczęłam szlochać w ramię Blondyna.
- Hej! - złapał mnie za podbródek. - Jeszcze nie wszystko stracone. - uśmiechnął się lekko. - Nie wiesz jak będzie zachowywał się, gdy się przebudzi. - otarł łzę spływającą po moim policzku.
- Spodziewam się najgorszego...
Niall nie zdążył nic mi odpowiedzieć. Poczułam odruch wymiotny i natychmiast musiałam pobiec do najbliższej ze szpitalnych łazienek. Zwymiotowałam chyba wszystko, co jadłam przez tydzień. Przetarłam usta papierem toaletowym i opadłam bezradnie po kafelkach na ziemię. Skuliłam się tuż przy kibelku i zaczęłam szlochać. Usłyszałam nagle głośne pukanie w drzwi i głos Nialla. Wypytywał się mnie jak się czuję i co mi jest, ale nic mu nie odpowiadałam. Za chwilę drzwi się otworzyły. Blondyn podniósł mnie z ziemi i mocno objął. Właśnie to mi teraz było najbardziej potrzebne. Czuć czyjeś ciepło i wsparcie.
- Nie mogę patrzeć, jak się smucisz... - wydyszał w moje ramie.
Wyszliśmy objęci z łazienki i usiedliśmy obok pomieszczenia, w którym Harry właśnie miał wykonywane badania. Była tam też reszta przyjaciół. Liam, Zayn, Lou i Cornelia.
Widząc mnie w takim stanie, od razu podbiegli do mnie, zaczęli mnie pocieszać, przytulać i mówić mnóstwo rzeczy, które rzekomo miały podnieść mnie na duchu. Ja jednak byłam tak potwornie smutna i załamana jak chyba jeszcze nigdy w życiu, więc ich słowa wcale mi nie pomagały.
Poprosiłam, żeby zostawili mnie na chwilę samą i usiadłam w kącie, na ziemi. Przyciągnęłam kolana do siebie i schowałam w nich twarz.
Kocham Harrego. Zawsze to wiedziałam. Teraz jedynie się w tym utwierdzam. Zakochałam się w nim od pierwszego wejrzenia.
To był ostatni dzień wakacji. Dzień przed rozpoczęciem nauki w nowej szkole. Pamiętam jakby to było dziś...
Spokojny letni poranek. Niby dzień jak co dzień, gdyby nie to, że tego właśnie dnia miało zmienić się życie jednej, nic nie znaczącej dla świata dziewczyny.
Chciała dobrze wykorzystać ostatni dzień wakacji. Zaplanowała, że cały dzień spędzi z przyjaciółką i będą świetnie się bawić. Znały się od podstawówki. Były dla siebie jak siostry. Przeważnie przebywały tylko w swoim towarzystwie. Nie miały wielu przyjaciół. Nie przejmowały się tym jednak. Wystarczyło, że miały siebie.
W tym czasie Mia była zwykłą szarą myszką. Nie wyróżniała się niczym. Nie wierzyła w siebie. Nigdy nie była w nikim zakochana i myślała, że tak będzie już zawsze. Jednak bardzo się myliła.
Spacerowały wzdłuż alejki prowadzącej do pobliskiego sklepu. Chciały zaspokoić swoje pragnienie i przegryźć coś. Gdy kupiły wybrane produkty, postanowiły, że wybiorą się do kina i może na jakieś zakupy. Chciały by ten dzień był wyjątkowy, ale w ostateczności zapowiadało się, że będzie dokładnie taki jak wszystkie inne. Po drodze nie zabrakło robienia mnóstwa zdjęć. Zatrzymywały się przy najładniejszych domach, ustawiały w najróżniejsze pozycje i cykały sobie fotki. Chciały zaktualizować swoje "profilówki" na portalach społecznościowych, więc zdjęcia powinny być idealne. Musiały podobać się jednej i drugiej, a to nie było łatwe. W efekcie zapełniły całą pamięć aparatu.
Po długiej drodze pełnej śmiechu, wygłupów i opowiadania sobie różnych głupich historyjek, dotarły do kina. Niestety żaden z filmów nie przypadł im do gustu. Zrezygnowane usiadły na fotelach obok jednej z sal kinowych. Mia poprosiła Cornelię, aby dała jej aparat, bo chciała poprzeglądać zdjęcia i ewentualnie usunąć te, które najmniej jej się podobały. Jej uwagę przykuła jedna z fotek. Nie ze względu na to, że ładnie na niej wyszła, ale w tle znalazł się na niej pewien chłopak. Bujał się na podwójnej huśtawce. Był uśmiechnięty i udało jej się nawet dostrzec jego dołeczki w policzkach. Wyglądał na na prawdę sympatyczną osobę, a bujne loki jedynie dodawały mu większego uroku. W jej sercu coś zadrżało. Nie znała tego chłopaka. Nigdy wcześniej nie widziała go na oczy, ale czuła jakby łączyła ich jakaś więź. Postukała się po głowie i stwierdziła, że zachowuje się jak jakaś nienormalna. Mimo wszystko nie potrafiła oderwać oczu od chłopaka na zdjęciu. Cornelia widząc to, zaczęła dopytywać przyjaciółkę komu lub czemu się tak przygląda. Mia nie zdążyła nic jej powiedzieć, a ona pochwyciła aparat i spojrzała na fotografię. Stwierdziła, że na prawdę dobrze na niej wyszły, ale nie wspomniała nic o tajemniczym chłopcu. Jakby w ogóle go nie zauważyła, a przecież on tak bardzo rzucał się w oczy.
Podczas zakupów Mia próbowała odgonić od siebie myśli o Lokowatym, ale nie potrafiła. Ciałem była obecna na ziemi, ale myślami latała gdzieś wysoko w chmurach. Nie mogła się nawet skupić na tym co mówiła do niej przyjaciółka. Cornelię powoli zaczęło irytować zachowanie Mii. Próbowała dojść do tego, co się stało, ale Mia nie chciała nic mówić. Uznała, że to tak głupie i bezsensowne, że Corn na pewno by ją wyśmiała, a nie potrafiła dobrze kłamać więc na poczekaniu nie udało jej się wymyślić niczego sensownego. Po prostu to przemilczała. Do końca dnia starała się zachowywać normalnie. Udało jej się uśpić czujność przyjaciółki, bo przestała już wypytywać, o czym tak rozmyślała. Zakupy minęły im dość przyjemnie. Cornelia kupiła sobie kilka bluzek i trampki, a Mia parę obcisłych jeansów.
Zaczęło się ściemniać. Jako, że trzeba było przygotować się na jutro do nowej szkoły, żeby zrobić dobre wrażenie, wróciły do domów wcześniej niż zwykle. Mia poprosiła Cornelię, aby pożyczyła jej aparat, pod pretekstem, że chce zgrać sobie zdjęcia na swój komputer. Przyjaciółka oczywiście wykonała jej prośbę. Mia od razu, gdy tylko wróciła do domu, dorwała się do laptopa i zaczęła przyglądać się TEMU zdjęciu. Powiększała je i wyostrzała, ale wciąż dokładnie nie widziała twarzy tajemniczego chłopaka. Poczuła, że musi tam wrócić, że musi wrócić pod jego dom. To było silniejsze od niej. Nie zważając na to, że nie była w ogóle przygotowana do szkoły, a była już 22, wyszła z domu i udała się w tamto miejsce. Jakimś dziwnym cudem dokładnie znała drogę pod jego dom. Nogi same ją tam prowadziły.
Była u celu. Stanęła przed małą furtką. Lekko ją pchnęła i na palcach weszła na teren posesji. Schowała się za domkiem i do jej uszu dobiegł czyjś śpiew.
I'm broken, do you hear me?
I'm blinded, 'cuz you are everything I see.
I'm dancing, alone.
I'm praying,
That your heart will just turn around.
And as I walk up to your door,
My head turns to face the floor,
Cause I can’t look you in the eyes and say.
When he opens his arms and hold you close tonight,
It just won't feel right,
Cause I can love you more than this, yeah.
When he lays you down I might just die inside,
It just don't feel right,
Cause I can love you more than this.
Love you more than this.
If I'm louder, would you see me?
Would you lay down in my arms and rescue me?
Cause we are the same.
You save me,
When you leave it's gone again.
And then I see you on the street,
In his arms, I get weak.
My body falls, up on my knees,
Praying.
[...]
Ten chłopak miał na prawdę niesamowity głos. Słuchając go, czuła się jakby odpływała do innego świata. Piosenka była cudowna, ale Mia nigdy wcześniej jej nie słyszała i podejrzewała, że jest ona jego autorstwa. Melodia i słowa zakorzeniły się gdzieś głęboko w jej głowie. Nie mogła się ich pozbyć z swoich myśli. Dałaby wiele, żeby jeszcze raz usłyszeć śpiew tajemniczego chłopaka. On jednak ucichł. Mia wyjrzała powoli zza domku. Zobaczyła, że znów siedzi na tej huśtawce i wpatruje się w niebo. Na jego twarzy malował się lekki uśmiech. Z jakiegoś dziwnego powodu, jej serce przyspieszało bicie, gdy tylko na niego patrzała. Czuła jak w całym jej ciele rozlewa się przyjemne ciepło. Aż jej samej uśmiech cisnął się na usta. Zamyśliła się i chyba zbyt bardzo wychyliła się zza domku. Dało się słyszeć szelest krzaków. Chłopak zerwał się na proste nogi i drżącym głosem zadał pytanie: :"Czy ktoś tu jest?". Mia spanikowała. Nie wiedziała, co ma robić. Próbowała się ukryć. Skuliła się obok krzaka. Chłopak jednak był szybki i zdążył ją zauważyć.
- Co ty tutaj robisz? - spojrzał na nią badawczo.
- Ja...ja...się zgubiłam...chciałam zapytać o drogę...a potem usłyszałam jak śpiewasz... - zaczęła zmyślać coś na poczekaniu.
- Rozumiem. Powiedz mi gdzie chcesz się dostać. Postaram się Cię tam zaprowadzić. - uśmiechnął się życzliwie.
- Nie...nie ważne...pójdę już... - jąkała się.
- Nie, zaczekaj! - chwycił ją za rękę, zanim zdążyła uciec.
Mia zmierzyła go wzrokiem i z całej siły zaczęła się szarpać, żeby wyrwać się z jego uścisku. Po chwili jej się to udało i biegła ile sił w nogach. Chciała się teraz znaleźć jak najdalej stąd. Czuła się niesamowicie zażenowana. Jak mogła dać się przyłapać?
Słyszała z daleka, jak chłopak wołał ją i prosił, żeby chociaż powiedziała mu jak ma na imię. Mia starała się to zignorować. Co nie było łatwe, bo miała ochotę tam wrócić i paść mu do stóp. Nie miała pojęcia co nią kierowało, że tutaj przyszła. Posłuchałam swojego serca i najadła się wstydu.
Jedna rzecz jednak najbardziej ją smuciła. Nie poznała nawet imienia tego cudownego chłopaka.
Gdy wreszcie powróciłam do rzeczywistości, ujrzałam jak Harry wyjeżdża z pomieszczenia, w którym miał wykonywane badania. Od razu zerwałam się na proste nogi i pobiegłam do lekarzy i pielęgniarek, żeby powiedzieli mi cokolwiek na temat jego stanu zdrowia. Dowiedziałam się jedynie, że jeszcze nic nie wiadomo i że muszą przeprowadzić na nim serię innych badań i wtedy będą w stanie coś powiedzieć. Radzili nam, abyśmy udali się do domów, bo dzisiaj już na pewno niczego nowego się nie dowiemy.
Rzuciłam się Niallowi na szyję i zaczął się kolejny atak płaczu. Chłopak starał się mnie uspokoić, ale to nic nie dawało. Byłam tak rozdarta i przybita, że nie miałam ochoty na robienie niczego innego po za płakaniem. Cornelia i Niall zadeklarowali, że spędzą ze mną dzisiejszą noc. Pani Styles nie miała nic przeciwko temu. Cieszyła się, że ktoś wspiera mnie w tak trudnej sytuacji. Sama dziwiłam się, że mama Harrego tak dobrze się trzyma. Może to jednak były tylko pozory. Wewnętrznie na pewno to wszystko strasznie przeżywa. Na prawdę szkoda mi tej kobiety. To już drugi raz.
Zamknęliśmy się w pokoju Harrego. Usiadłam na łóżku, na którym zwykle razem sypialiśmy. Okryłam się kołdrą. Czułam na niej jego zapach. W moich oczach ponownie pojawiły się łzy. Przyjaciele usiedli obok mnie i objęli mnie. Zdecydowanie ich wsparcie było teraz dla mnie niezbędne.
Po dobrych kilku godzinach dołowania się, słuchania smutnej muzyki, pocieszania mnie i rozweselania, postanowiłam poruszyć temat Marii. Czułam, że Corn wie o niej więcej niż może mi się wydawać. Szkoda jednak, że sama mi o tym nie powiedziała, tylko teraz będę musiała to z niej wyduszać.
- Corn. Powiedz mi szczerze. Dlaczego tak nienawidzisz Marii?
- Przecież Ci mówiłam. Po prostu jej nie lubię. Jest typową, plastikową lalunią, a wiesz dokładnie, że nie znoszę takich osób. - oderwała się na chwilę od pisania smsa-a, ale za chwilę do tego powróciła.
- Cornelia. Ja wiem, że tu chodzi o coś więcej. - próbowałam wyrwać jej telefon z ręki.
- O co Ci chodzi? Czy ty zawsze musisz szukać drugiego dna? - czułam złość w jej głosie.
- Nie, ale czuję, że o czymś nie wiem. - przysiadłam się bliżej niej. - Co bardzo mnie boli, jako, że jestem Twoją przyjaciółką i myślałam, że mówimy sobie wszystko. - spojrzałyśmy sobie w oczy.
Cornelia westchnęła głęboko. Zaczęła nerwowo ściskać w dłoniach kołdrę. Niall siedział obok i jedynie przysłuchiwał się naszej rozmowie.
Moja przyjaciółka wreszcie przemówiła. Na początku mieszała się trochę w swoich wypowiedziach, ale potem już wszystko pięknie mi wyśpiewała.
Mówiła, że mama Marii to była przyjaciółka jej mamy. Pracowały razem i często gdzieś razem wychodziły. Pewnego dnia, ona i Maria również się spotkały, za sprawą swoich matek. Miały wtedy może po 14 lat. Polubiły się. W tym czasie ja także znałam się z Cornelią, ale ona nigdy nie wspominała mi o znajomości z Marią. Wyglądało na to, że to przede mną po prostu ukrywała. Chciała, żebym myślała, że ja jestem jej jedyną przyjaciółką. Tak jakby bała się, że odbiję jej nową koleżankę lub że polubi mnie bardziej.
Pamiętam, że był taki okres, gdy w naszej przyjaźni nastąpił mały kryzys. Ja wtedy całymi dniami przesiadywałam w domu i zastanawiałam się jak ją przeprosić, a ona w najlepsze zabawiała się z Marią. W wieku 15 lat, Maria namówiła Corn na spróbowanie pierwszego papierosa. Na tym się nie skończyło. Z każdym kolejnym spotkaniem szły coraz dalej. Wódka, marihuana i inne narkotyki - to były rzeczy zupełnie normalne w tym czasie dla Marii, ale za to nowe dla Cornelii. Ona wciągnęła ją w ten "zły świat". Na początku mojej przyjaciółce nie wydawało się to groźne, ale z czasem odczuwała że zaczyna się uzależniać. Udało jej się w porę opamiętać. Postanowiła z tym wszystkim zerwać. Nie chciała już utrzymywać kontaktu z Marią. Oznajmiła jej, że ich przyjaźń jest skończona. Maria była wściekła i postanowiła się na niej zemścić. Jeden z jej kolegów kryminalistów, w biały dzień napadł na jej matkę, okradł ją i pobił. Cornelia od razu wiedziała kto maczał w tym palce, ale nikt nie potrafił tego udowodnić. Dlatego też sprawa nie została rozwiązana, a ten człowiek, który to zrobił, wciąż jest na wolności.
Nie miałam o tym pojęcia. Nigdy w życiu nie spodziewałam się, że doczekam się ze strony Corn takiego wyznania. Byłam w ogromnym szoku. Widać, że ciężko było jej wrócić do tego wspomnieniami, ale starała się być twarda, gdy o tym mówiła. Jak to Cornelia. Nigdy nie okazuje słabości.
Objęłam moją przyjaciółkę ramieniem i trwałyśmy tak przez chwilę w ciszy, którą oczywiście musiał przerwać Niall. Właściwie to żołądek Nialla, który był niezwykle głośny.
Zrobiliśmy więc sobie szybką kolację. Blondyn oczywiście miał zamiar pochłonąć najwięcej. Gdzie on to cholera wszystko mieści?
Z jakiegoś powodu humor nieco mi się poprawił. Wcale nie miałam ochoty więcej płakać. Owszem było mi smutno, ale starałam się już tak bardzo tego nie okazywać. Byłam teraz z moimi wspaniałymi przyjaciółmi, więc próbowałam odgonić od siebie złe myśli, emocje i dzisiejsze okropne wydarzenia i zając się wydurnianiem z tymi kochanymi wariatami. Zdecydowanie wyszło mi to na dobre.
Rozdział jest totalnie z dupy, wiem. Co do tego nie ma żadnych wątpliwości.
Ale dużo osób prosiło mnie, żebym cokolwiek dodała. Niestety na szybko i przy braku weny nie daję rady napisać nic sensownego.
Nie chodzi o to, ze o was nie dbam, olewam was czy coś. Po prostu mam teraz niesamowity zapierdol. Za miesiąc mam egzaminy, od których zależy czy dostanę się do wymarzonej szkoły.
Wypadałoby się na nie trochę pouczyć. Po za tym mam dodatkowe zajęcia, kółko teatralne, spotkania do bierzmowania i zaczęłam się również udzielać w imprezach szkolnych, bo potrzebne mi się punkty do zachowania. Do tego wszystkiego prowadzę jeszcze drugiego bloga. Na prawdę nie jest mi łatwo to wszystko pogodzić. Po egzaminach już będę miała luzy, także wtedy rozdziały na pewno będą pojawiać się regularnie. No, ale to jeszcze miesiąc czasu, a do końca opowiadania w sumie chyba nie wiele już zostało.
No to chyba będzie tyle. :)
Zachęcam do komentowania, chociaż i tak wiem, że ten rozdział to po prostu jakaś porażka. ;D
Pozdrawiam i do następnego. ♥
sobota, 24 marca 2012 72 Comments
Rozdział 18.
Gdy obudziłam się rano, pierwsze, co rzuciło mi się w oczy to zużyta prezerwatywa, leżąca na szafce nocnej. Uśmiechnęłam się pod nosem na samą myśl o wczorajszej erotycznej przygodzie. Było wyjątkowo ostro. Nie wiedziałam, że Harry jest taki niewyżyty. Mam tylko nadzieję, że nasze mamy niczego nie słyszały. Nie chciałabym nagle zacząć otrzymywać od nich miliona krępujących pytań na temat naszego życia seksualnego. Matki czasami takie bywają.
Pozbierałam z podłogi ciuchy, które były wszędzie porozrzucane, wyrzuciłam prezerwatywę do kosza i usiadłam na łóżku obok śpiącego jeszcze Harolda. Nakryłam go kołdrą, bo wyglądało na to, że marznie.
Później zeszłam na dół i zobaczyłam nasze mamy, które plotkowały w najlepsze przy kawie. Chyba się polubiły. To dobry znak.
Chciałabym jak najdłużej przebywać w tym miejscu. Czuję się tutaj bezpieczna i szczęśliwa, bo mam obok siebie osobę, którą kocham najbardziej na świecie. Wiem, że kiedyś wreszcie będziemy musiały się stąd wyprowadzić, bo nie możemy przecież wiecznie być na łasce pani Styles. Jednak opuszczenie tego domu będzie dla mnie trudne. Już przyzwyczaiłam się do tego, że zasypiam i budzę się obok Harrego. Nie wiem jak sobie bez tego poradzę.
Rozległ się dzwonek do drzwi. Otworzyłam je i ujrzałam szczerzącego się do mnie Liama.
- Witaj. - przytulił mnie na przywitanie.
- Co Cię tu sprowadza? - spojrzałam na niego podejrzliwie.
- Pomyślałem sobie, że zorganizuję dla nas małą imprezę. Tylko w najbliższym gronie przyjaciół. - uśmiechnął się ciepło.
- Czyli?
- Ja, ty, Niall, Harry, Zayn, Lou, Cornelia - zaczął wyliczać - I Maria. - jej imię wypowiedział najciszej.
- Maria? Od kiedy ona zalicza się do grona naszych przyjaciół? - zmarszczyłam brwi.
- Przecież pogodziłyście się...a po za tym to moja dziewczyną i bardzo chciałbym, żebyście ją wreszcie zaakceptowali. - położył rękę na moim ramieniu.
- Nie sądzę, że Cornelii się to spodoba. Wiesz, że jej nienawidzi. - westchnęłam.
- A więc liczę na to, że ją do niej przekonasz. - wytknął język.
- Nie wiem czy dam radę. - pokiwałam głową.
- Czekam na was o 18 w moim garażu. - puścił mi oczko.
- Garażu? - zdziwiłam się. - Dość ciekawe miejsce na imprezę. - zaśmiałam się.
- Oj tam, nie narzekaj! - szturchnął mnie, po czym przytuliliśmy się na pożegnanie i odszedł machając mi.
Gdy weszłam z powrotem do domu, Harry już siedział w kuchni i na wpół przytomny jadł płatki czekoladowe z mlekiem.
- Jak się spało? - zapytałam, siadając obok niego.
- Dobrze, ale jestem jeszcze trochę zmęczony. - odparł.
- Wcale mnie to nie dziwi. - zaśmiałam się i przypomniałam sobie, co wyprawialiśmy w nocy.
- To jeszcze było nic. Stać mnie na o wiele więcej. - spojrzał się na mnie zabawnie unosząc brwi i objął mnie ramieniem.
- Nie wątpię. - pocałowałam go delikatnie w policzek.
Poinformowałam Harolda o imprezie organizowanej przez Liama. Spodobał mu się jego pomysł i nie miał nawet nic przeciwko temu, że Maria tam będzie. Teraz muszę jeszcze tylko powiadomić o tym moją przyjaciółkę, a z nią na pewno nie pójdzie tak łatwo. To uparte i dość wredne stworzenie.
Poszłam do pokoju i odszukałam w kieszeni moich jeansowych spodni, telefon. Wybrałam numer do Cornelii. Długo nie odbierała więc cieszyłam się jej "graniem na czekanie". Mamy podobny gust muzyczny.
- Halo? - odezwał się nagle głos po drugiej stronie słuchawki.
- Jest sprawa. - powiedziałam od razu.
- Zamieniam się w słuch. - odparła przyjaciółka.
- Liam organizuje imprezę dla najbliższych przyjaciół. Oczywiście jesteś zaproszona. Z tym, że jest mały problem. Maria także tam będzie. Wiem, że za nią nie przepadasz, ale proszę przyjdź. Zrób to dla mnie i Liama. On na prawdę chciałby, żebyśmy w końcu zaczęli akceptować jego dziewczynę. - powiedziałam na jednym wydechu. - Co ty na to? - zapytałam z nadzieją w głosie.
- Hmm... - zastanowiła się. - Skoro tak wam na tym zależy to przyjdę. Jeżeli jednak ta lalunia w jakiś sposób zajdzie mi za skórę to nie ręczę za siebie! - zaśmiała się szyderczo.
- Będzie fajnie, zobaczysz! - uśmiechnęłam się pod nosem. - Przyjdź po mnie o 17.30.
- Okej będę. Do zobaczenia, kochanie.
- Pa. - rozłączyłam się.
Skoro to miała być impreza w najbliższym gronie, postanowiłam, że ubiorę się dość luźno. Czarne rurki, granatowy t-shirt z nadrukiem, szara bluza i do tego również granatowe trampki - uznałam to za doskonały zestaw.
Przebrałam się i poszłam do łazienki zrobić sobie lekki makijaż i wyprostować włosy. Harry już od dawna był gotowy, więc siedział na dole w salonie i oglądał jakieś programy o kotach. Gdy jednak chciałam do niego dołączyć, okazało się, że go wcale tam nie było.
Nie zdążyłam nawet wymówić jego imienia, a on zaszedł mnie od tyłu i prysnął mi wprost na twarz bitą śmietanę w sprayu.
- Pojebało Cię?! - wrzasnęłam, przecierając oczy.
- Słodko wyglądasz. - wyszczerzył się. - I tak samo smakujesz. - zlizał śmietanę z mojego policzka.
Oplotłam ręce wokół jego pasa i zaczęłam całować go po szyi. Chłopak na chwilę stracił czujność, więc wykorzystałam moment i wyrwałam mu z rąk bitą śmietanę. Wstrząsnęłam ją, a za chwilę wylądowała ona wprost na lokach Harolda. Później na jego twarzy i jeszcze na ubraniach. Chłopak widocznie się na mnie wkurzył i wziął mnie na ręce, po czym zaniósł do kuchni i ułożył na stole. Wyrwał mi śmietanę i za chwile znalazła się ona na moim dekolcie i bluzce. Harry dokładnie wszystko zlizał i obdarował mnie niesamowicie słodkim pocałunkiem. W końcu całe nasze usta były oblepione tym wyjątkowo smacznym specyfikiem.
- Ekhm... - odessaliśmy się ode siebie i ujrzeliśmy jego mamę. - Możecie oszczędzić sobie tych czułości chociaż w kuchni? - rozłożyła ręce.
- Przepraszamy. - Harry spuścił głowę.
- To się więcej nie powtórzy. - dodałam.
- Nie ważne. - machnęła ręką. - Lepiej idźcie doprowadzić się do porządku. - dodała.
- Oczywiście. - załapałam Harrego za rękę i pokierowaliśmy się w stronę łazienki.
Styles otworzył kabinę prysznicową, odkręcił wodę i skierował ją wprost na mnie. Byłam wściekła, bo zmoczył mi cały zestaw, który miałam dzisiaj włożyć. Ja jednak nie pozostałam mu dłużna i za chwile obydwoje, jak małe dzieci, bawiliśmy się w wodzie. W pewnym momencie Harry objął mnie w talii i mocno przyciągnął do siebie. Spojrzał na mnie tymi swoimi cudownymi, zielonymi oczami i zaczęliśmy się namiętnie całować. Jego ręce błądziły po moich mokrych ubraniach, a moje, już dawno znalazły swoje miejsce na jego jędrnych pośladkach.
- Kocham Cię, Mia. Już na zawsze chciałbym z Tobą być. - uśmiechnął się ciepło.
- Ja Ciebie też. - odwzajemniłam uśmiech. - Nie wiem, co bym bez Ciebie zrobiła. - złożyłam na jego ustach delikatny pocałunek.
Po tym cudownym wyznaniu, przypomniało mi się jednak, że przecież niedługo przychodzi po mnie Corn i idziemy do Liama, więc wybiegłam z łazienki, zostawiając po sobie mokre ślady, a tuż za mną był Harry. W pokoju doprowadzaliśmy się do porządku. Wysuszyliśmy włosy, dobraliśmy sobie inne ciuchy. Poprawiłam jeszcze makijaż, który już dawno spłynął mi z twarzy i akurat przyszła po nas moja przyjaciółka.
- Witam gołąbeczki. - rzuciła od razu, gdy nas zobaczyła.
- Hey. - pocałowałam ją w policzek i mocno przytuliłam.
- Czuję się zazdrosny. - Harry udawał obrażonego.
- Nie przesadzaj chłopie. - Corn przewróciła oczami.
Moja przyjaciółka i Harold zachowują się trochę jak rodzeństwo. Dość często się sprzeczają, biją albo wyzywają, ale i tak wiem, że mimo wszystko się lubią, co jeszcze niedawno wydawało się nie możliwe. Dobrze, że jednak Cornelia przekonała się do tych jak kiedyś zwykła mawiać "lalusiów".
Po niedługiej podróży autobusem, dotarliśmy na miejsce. Poszliśmy w stronę garażu i zapukaliśmy w drzwi. Za chwile otworzył nam Liam. Wszyscy już byli na miejscu. Czekali tylko na nas.
W środku było na prawdę przytulnie. Nie wyglądało to jak garaż, a raczej jak duży pokój bez okien. Była tu kanapa, stół, dwa fotele, telewizor, a nawet DVD i xbox. Liam chyba spędza tutaj więcej czasu, niż nam się wydaje.
- Rozgośćcie się. - gestem pokazał, że mamy usiąść na kanapie.
Na przeciwko nas siedziała Maria. Cornelia posłała jej wrogie spojrzenie, ale powstrzymała od jakiegokolwiek komentarza na jej temat. Widać, że dużo ją to kosztowało, bo wyglądała, jakby miała zaraz wybuchnąć. Złość malowała się w jej oczach na sam widok tej dziewczyny.
- Spójrzcie co mam. - oznajmiła Maria wymachując małym woreczkiem z zielonym proszkiem w środku.
- Marihuana? - zdziwił się Liam. - Od kiedy ty palisz to świństwo? - próbował wyrwać jej woreczek z rąk.
- Kochanie, jeszcze wielu rzeczy o mnie nie wiesz. - wytknęła język. - Ktoś z tutaj obecnych ma ochotę spróbować? - rozejrzała się po pomieszczeniu.
- Ja mogę. - zgłosił się Zayn.
Cóż, wcale mnie to nie zdziwiło. On miał już kontakty z różnymi środkami odurzającymi. W końcu to bad boy z Bradford. Wspominał kiedyś, że gdy tam mieszkał, takie akcje to była codzienność.
Zaczął skręcać jointa z Marią, a wokól nich krążył Liam, próbując odwieść ich od tego pomysłu. Typowe zachowanie naszego tatuśka. Oni jednak w ogóle nie zwracali na niego uwagi. Dziewczyna Liama zaciągnęła się jako pierwsza. Później zrobił to Zayn i przekazał skręta Niallowi. Ten niechętnie, ale po chwilowej namowie Bruneta, jednak spróbował. Zdziwiło mnie jego zachowanie. Z tego, co wiem to jest przeciwnikiem takich rzeczy.
Zawsze do zabawy potrzebowaliśmy jedynie siebie na wzajem lub ewentualnie niewielkiej ilości alkoholu. Nic więcej. Żadnych narkotyków, dlatego ich chęć spróbowania tego świństwa była bardzo dziwna.
Wszyscy chłopcy oprócz Zayna nigdy tego palili, a teraz rzucali się na owego skręta, jakby był zrobiony ze złota. Nawet mój kochany Loczek uległ po namowach przyjaciół. Jednak najbardziej zdziwiło mnie to, że nawet Corn się w to wciągnęła. Niby mówiła, że nie chce mieć nic wspólnego z Marią, ale jednak nie miała nic przeciwko w skorzystaniu z jej "towaru". - Czy ja o czymś nie wiem? - pomyślałam, a na mojej twarzy pojawił się grymas.
Tylko ja i Liam nie mieliśmy zamiaru się w to mieszać, więc przyglądaliśmy się całej tej sytuacji z boku. Nie mogliśmy im przecież tego zabronić. Oczywiście próbowaliśmy, ale oni są dorośli. Wiedzą, co robią. Przynajmniej tak twierdzili.
- Coś czuję, że to się źle skończy. - zwrócił się do mnie Liam.
- Nie tylko ty... - spojrzałam na przyjaciół, którym zaczął dopisywać coraz lepszy humor. Magia marychy.
Payne zwierzał mi się, że nie miał pojęcia o tym, że Maria robi takie rzeczy. Wydawała się całkiem spokojną, ułożoną i grzeczną dziewczyną, a tymczasem jest zupełnie odwrotnie. Miała racje. Liam chyba jeszcze wiele o niej nie wie. Najbardziej zdenerwowało mnie to, że wciągnęła w to też resztę chłopaków. Jeżeli szukają nowych wrażeń to radziłabym szukać gdzie indziej.
- Masz tego więcej? - pytał Niall, skacząc z podniecenia.
- Mam coś lepszego. - wyciągnęła z torebki kolejny woreczek. Tym razem z białym proszkiem. - Może koki? - wysypała substancję na stolik.
W tym momencie miarka się przebrała. Nie pozwolę moim przyjaciołom brać tak silnych narkotyków. Czy oni nie wiedzą jak szybko to uzależnia i jakie zażywanie kokainy niesie ze sobą skutki?! Spojrzałam na Liama, a ten już wiedział o co chodzi. Musieliśmy interweniować, bo to wszystko zaszło zdecydowanie za daleko.
- Maria! - Liam zaczął szarpać dziewczynę. - Czy ty jesteś jakaś nienormalna?! - mówił z wyraźną złością w oczach.
- Ale o co Ci chodzi?
- Nie obchodzi mnie już czy jesteś narkomanką czy nie. ALE NIE WCIĄGAJ DO TEGO MOICH PRZYJACIÓŁ! - ręka Liama zatrzymała się tuż przed twarzą Marii.
Chyba chciał ją spoliczkować, ale to wbrew jego zasadom. Nigdy nie uderzyłby dziewczyny.
Próbowaliśmy ratować sytuację, lecz było już chyba za późno. Wszyscy byli pod wpływem Marihuany i takie wciąganie kokainy nie wydawało im się niczym niebezpiecznym. Robili to, jakby to nie był ich pierwszy raz.
Ja i Liam byliśmy zdezorientowani i bezradni. To miała być tylko zwykła impreza dla przyjaciół, a przez głupotę jednej z obecnych tu osób, to wszystko może mieć nieciekawy koniec. Corn miała racje, co do Marii. Gdybym wiedziała, że tak to wszystko się potoczy to sama bym tu nie przyszła. Wydaje mi się, że w jej głowie narodził się jakiś misterny plan, który właśnie realizuje, ale nie mam pojęcia o co w tym wszystkim chodzi.
Tak sobie pomyślałam, że właściwie to Cornelia nigdy nie sprecyzowała mi powodu, dla którego tak bardzo nienawidzi Marii. Teraz widzę, że ona wie coś, o czym ja nie mam pojęcia. Jeżeli znała ją od tej strony, to czemu mi o tym nie powiedziała?! Uniknęlibyśmy przynajmniej panującej sytuacji.
Byłam na prawdę zła na Cornelie. Przecież jesteśmy najlepszymi przyjaciółkami, a ewidentnie widać, że przez cały ten czas coś przede mną ukrywała. Coś związanego z Marią. Mam do niej żal, że mi o tym nie powiedziała. Czyżby straciła do mnie zaufanie?
Wszyscy mieli już na prawdę niezły odlot. Cornelia i Lou od dłuższego czasu leżeli na jednym z foteli. Moja przyjaciółka była w samej bieliźnie, a jej chłopak nie miał już na sobie spodni. Całowali się namiętnie i mieli widocznie wyjebane na cały świat. Harry stał obok nich, bacznie im się przyglądając. Gadał pod nosem, że jest zazdrosny o Louisa i to on powinien być na miejscu tej "blondyny". Próbował ich od siebie oderwać, ale przyssali się do siebie tak bardzo, że to było praktycznie nie możliwe. Usiadł więc na kanapie. Obok niego byli Zayn i Niall, którzy miziali się, macali i ogólnie robili jakieś niestosowne rzeczy. Harry zlustrował ich spojrzeniem, a potem zaczął patrzeć się w jeden punkt na ścianie. Przez kilka dobrych minut nie odrywał od niego wzroku.
- Nie zniosę tego dłużej! - wrzasnęłam.
- Spokojnie. - Liam objął mnie ramieniem. - Działanie tych wszystkich środków nie powinno długo potrwać. - mówił z nadzieją w głosie.
- Nie mogę. Wychodzę. - wyrwałam się z jego uścisku.
- Chyba nie chcesz zostawić mnie z nimi samego? - wyraźnie posmutniał.
No tak. Oczywiście zmiękłam i zostałam. Sam przecież by nie ogarnął tego towarzystwa. W dwójkę ledwo dajemy radę.
Nagle dało się słyszeć głośne walenie w drzwi od garażu. Liam uniósł je do góry, a naszym oczom ukazała się...Jasmine? Tak to zdecydowanie była ona. Te wielkie, sztuczne cycki i plastikową twarz poznam wszędzie.
- Czego tu chcesz? - zapytał oschle Payne.
- Przyszłam po Marię. Nie mogę jej przecież tutaj zostawić z takimi loserami jak wy. - zwinnie ominęła Liama i wprosiła się do środka.
Odnalazła swoją przyjaciółkę, złapała ją za rękę i zaczęła ciągnąć w stronę wyjścia. Ta jednak stawiała opór i wcale nie miała zamiaru stąd wychodzić.
- Znowu brałaś?! - Jasmine wydarła się na nią.
- Nie, no co ty. - zachichotała.
- Jesteś pierdoloną narkomanką! - spoliczkowała ją. - Po co wciągasz do tego jeszcze innych? Do reszty Cię popierdoliło?! - popchnęła ją na fotel.
Stałam z otwartą buzią i wytrzeszczem. Liam zresztą też. Nigdy nie widzieliśmy aż tak ostrej sprzeczki między nimi. Przecież to zawsze były idealne przyjaciółki, których nic nie mogło rozdzielić. Chyba sprawiały tylko takie pozory.
- Hey... - Harry nagle podszedł do Jasmine. - Ty jesteś Jasmine? - pogładził ją po policzku.
- Nie udawaj, że nie wiesz kim jestem. - zarzuciła włosami.
- Wiem...już wiem... - złapał się za głowę i opadł na fotel.
- Harry nic Ci nie jest?! - podbiegłam do niego, usiadłam mu na kolanach i mocno się do niego przytuliłam.
- Nie... - odparł cicho.
- Uff... - odetchnęłam i pocałowałam go.
Odepchnął mnie od siebie.
- Co ty robisz? - byłam zdezorientowana.
- Co ja robię? Co ty robisz! Jesteś przecież dziewczyną Nialla. Dlaczego mnie całujesz?! - wydzierał się na mnie.
Harry zepchnął mnie z siebie. Byłam w totalnym szoku. Czy on właśnie powiedział "jesteś dziewczyną Nialla"? - Błagam nie...nie teraz... - mówiłam pod nosem, a moje oczy napełniały się łzami.
Odeszłam kilka kroków do tyłu. Chłopak zrzucał z półek i stołów wszystko, co napotkał. Wyglądało na to, że wpadł w jakąś furię. Chłopcy momentalnie się ogarnęli i próbowali go złapać i uspokoić, ale rzucał się na wszystkie strony. Schowałam się za Liama i trzymałam się mocno jego koszuli.
W pewnym momencie Harry się uspokoił. Stanął na środku garażu i rozejrzał się dookoła. Złapał się za głowę, zachwiał i po prostu zemdlał, uderzając głową o ziemię.
Yay! W końcu udało mi się napisać rozdział, ale to chyba ze względu na to, że nie poszłam dziś do szkoły. Ogólnie w tygodniu nie mam za bardzo czasu na pisanie.
Nie jestem jakoś szczególnie zadowolona z tego rozdziału, ale najgorszy chyba też nie jest.
Wprowadziłam trochę zamieszania, ale w kolejnych rozdziałach wszystko się wyjaśni.
Tak w ogóle to większa połowa tego opowiadania jest już za nami. Zaczynam już myśleć nad tym jak je efektownie zakończyć. :D
Ale spokojnie, myślę, że jeszcze z 10 rozdziałów się pojawi, lecz dokładnie nie wiem. Trudno mi powiedzieć, bo czasami wpadają mi do głowy niespodziewane pomysły. :)
Czekam na wasze opinię w komentarzach. <3
A jak chcecie to możecie follować na twitterze -> @BieberDialogues.
Pozdrawiam i do następnego kochani! ♥
wtorek, 6 marca 2012 98 Comments
Rozdział 17.
Rano obudził mnie dźwięk sms-a. Wygrzebałam komórkę spod poduszki.
"Dawno nigdzie nie sami nie wychodziliśmy. Czuję, że się od siebie oddalamy. Nie chcę tego, więc chciałbym Cię porwać za godzinę do wesołego miasteczka, co ty na to?" ~ Niall.
Niezwykle zdziwiła mnie taka propozycja z jego strony. Fakt, ostatnio nasze kontakty nieco się zepsuły. To wszystko przez tą całą skomplikowaną sytuację związaną z Harrym i jego utratą pamięci. Stwierdziłam iż poświecę dzisiaj Niallowi swój czas, więc dałam mu twierdzącą odpowiedź. Nie muszę przecież codziennie przebywać z moim wspaniałym Loczkiem.
Poszłam do łazienki, wzięłam porany prysznic, wróciłam do pokoju i chodziłam z kąta w kąt, szukając moich ulubionych jeansów. Narobiłam tyle hałasu, że obudziłam mojego chłopaka.
- Wybierasz się gdzieś? - zapytał głośno ziewając.
- Niall zaprosił mnie do wesołego miasteczka. - odpowiedziałam, poprawiając włosy przed lustrem.
- Ahh okay... - mina mu zrzedła.
- Oh, nie bądź już taki zazdrosny! - usiadłam obok niego na łóżku. - Przecież wiesz, że to ty jesteś moim największym skarbem. - pocałowałam go delikatnie w policzek.
- Tylko tam za bardzo nie szalejcie. - zrobił poważną minę.
- Postaramy się. - wytknęłam język, wyszłam z pokoju i pokierowałam się do kuchni.
Zjadłam szybkie śniadanie, pozbierałam wszystkie potrzebne rzeczy do torebki, ucałowałam mame na pożegnanie i wyszłam z domu.
Poszłam w umówione miejsce. Z daleka ujrzałam tam, czekającego na mnie Nialla. Uśmiech sam cisnął mi się na usta. Przez myśl przeszły mi nasze wszystkie wspólnie spędzone chwile. Pamiętam jak cudownie zawsze czułam się w jego towarzystwie.
- Miaaa! - Blondyn zauważył mnie i biegł w moją stronę w rozchylonymi ramionami.
Przytulił mnie mocno. Wtuliłam się w jego klatkę piersiową. Znów słyszałam bicie jego serduszka.
- Tęskniłem za tym. - pocałował mnie we włosy.
Nic nie odpowiedziałam, tylko uśmiechnęłam się promiennie. Byłam szczęśliwa, że wreszcie spędzimy razem trochę czasu. Dopiero teraz zdałam sobie sprawę jak mi tego brakowało. Jak brakowało mi jego uroczego śmiechu i tego, że nigdy się z nim nie nudziłam. Zawsze potrafił mnie rozśmieszyć do łez, nawet gdy byłam bardzo smutna.
Dotarliśmy na miejsce. Pierwsze, co zrobił Niall to kupił duży popcorn i zapychał się nim, jakby to była pierwsza rzecz, którą zjadł od kilku dni. Przechodziliśmy obok urządzenia robiącego kolorową watę cukrową. Zatrzymałam się przy nim na chwilę.
- Jaki chcesz kolor? - objął mnie od tyłu.
- Fio-
- No tak. Mogłem się domyślić. Masz pierdolca na punkcie tego koloru. - wtrącił mi się w słowo.
Po chwili już zajadałam się tym cudem na patyku. Miałam całe poklejone palce, buzie, nawet ubrania. - Jem jak mała świnka. - pomyślałam i zaśmiałam się cicho.
- Masz coś na nosie. - zachichotał Niall.
Nakierowałam oczy na nos, robiąc zeza. Moja twarz musiała wyglądać w tym momencie komicznie. Niall złapał mnie za ramiona, zbliżył swoją twarz do mojej i zlizał z mojego nosa watę.
- To było dziwne. - posumowałam, próbując być poważna, ale po chwili mimowolnie wybuchłam śmiechem i Blondyn także.
Niall zauważył, że skupiłam swój wzrok na wielkim, białym misiu, którego można było wygrać, zestrzelając pistoletem na kulki, wszystkie plastikowe kaczki, stojące na długiej półce, na jednym ze stoisk.
- Chciałabyś tego misia? - wyszczerzył się słodko, ukazując swój aparat ortodontyczny.
Nie zdążyłam nawet kiwnąć głową, a Niall już stał przy tym stoisku i walczył o nagrodę dla mnie. Tak mocno się spinał, że myślałam, że zaraz żyłka mu pęknie.
- Mam zeza. - stwierdził zrezygnowany, a ja tylko zaśmiałam się słodko i zasugerowałam, żeby sobie już odpuścił, bo to przecież nic takiego. Zwykły miś.
- Ale jeśli go chcesz, to zdobędę go dla Ciebie. - odpowiedział stanowczo.
Zaczęła się ponowna walka z kaczkami, która o dziwo tym razem zakończyła się sukcesem i Niall wygrał dla mnie to cudowne wypchane zwierzę.
- To dla Ciebie. - zrobił dumną minę i wręczył mi prezent.
- Nie musiałeś się aż tak dla mnie starać. - lekko się zarumieniłam.
- Ale chciałem. - objął mnie ramieniem.
Pokierowaliśmy się na Rollercoaster. Bardzo bałam się kolejek, ale Niall nalegał abyśmy na nią poszli. Nie chciałam dać się namówić, ale on mówił, że przez cały czas będę mogła go przytulać i trzymać za rękę. Nie wiem czemu, ale jakoś mnie to przekonało.
- Coś czuję, że tego nie przeżyję. - zwróciłam się do Blondyna, zapinając pasy bezpieczeństwa.
- Najwyżej zginiemy razem. - zaśmiał się uroczo.
Zaczęła się jazda. Darłam się chyba na całe wesołe miasteczka i jeszcze głośniej. Byłam wręcz bliska płaczu. Wtedy poczułam, że Niall wplata swoje palce w moje. Uspokoiłam się nieco, ale mimo wszystko byłam przerażona. Kolejka zaczęła zataczać koło.
- NIEEEEE! Jestem za młoda, żeby umierać! Jeszcze całe życie przede mną! Jak mogłeś mnie na to namówić! Nie wybaczę Ci tego! Zaraz dostanę zawału! JESTEM CAŁA OBSRANA!
- zaczęłam panikować.
- Uspokój się. - Niall uśmiechnął się do mnie słodko.
Od razu jakoś tak lepiej zrobiło mi się na sercu, odetchnęłam głośno i zaczęłam wreszcie kontrolować swoje emocje. Dotrwałam cało do końca tej strasznej przejażdżki. Niesamowite przeżycie, ale nie mam zamiaru tego powtarzać. Moje serce tego nie wytrzyma.
Poszliśmy na samochodziki. Jeździliśmy jak opętani po wyznaczonym miejscu i co chwilę się o siebie obijaliśmy. Mieliśmy przy tym na prawdę sporo zabawy. Później przyszedł czas na różne karuzele, dom strachów, wybraliśmy się nawet na młota! Tam też mało, co nie zeszłam na zawał.
Zaczęło się ściemniać. Wtedy w wesołym miasteczku zapanował miły nastrój. Wszędzie było widać kolorowe światełka. Poszliśmy na diabelski młyn. Podziwialiśmy z niego niesamowite widoki. U góry było dość wietrznie, więc Niall okrył mnie swoją bluzą, sam zostając w t-shircie z krótkim rękawkiem. Położyłam mu głowę na ramieniu i wpatrywałam się w niebo, na którym widniały miliony gwiazd.
- Jak się dzisiaj bawiłaś? - zapytał.
- Cudownie! Musimy to kiedyś powtórzyć. - objęłam go.
Zapanowała niezręczna cisza. Nasze oczy się spotkały. Minęło sporo czasu odkąd ostatni raz tak wpatrywałam się w te cudowne niebieskie oczy. Ujrzałam w nich to co kiedyś. Tą radość i tańczące ogniki szczęścia. Niall przybliżał się powoli do mojej twarzy. Poczułam narastające ciepło w dole brzucha. W ostatniej chwili jednak opamiętałam się i spuściłam głowę.
- Wybacz... - zmieszał się.
- Nic nie szkodzi. - uśmiechnęłam się i wtuliłam się w niego.
Serce biło mu tak mocno, że myślałam, że za chwilę wyskoczy mu z piersi. Zaczęłam zastanawiać się, czym się tak zdenerwował i co właściwie miało znaczyć to, co przed momentem miał zamiar zrobić? Czy on wciąż coś do mnie czuje? Czy to po prostu jakieś moje urojenia? Gdybym była odważniejsza to może i zadałabym mu to pytanie.
Nasza przejażdżka się skończyła. Mieliśmy zamiar zaliczyć jeszcze kilka innych bajerów, gdy z daleka dostrzegliśmy Marię i Liama. Niall od razu pokierował się w ich stronę. Liam przywitał nas serdecznym uśmiechem, a jego dziewczyna rzuciła jedynie ciche "cześć". Blondyn zaproponował, aby do nas dołączyli. Było widać, że Marii nie podobał się ten pomysł, jednak Liam jakoś ją do tego przekonał. Bawiliśmy się znakomicie. Nawet ta głupia przyjaciółeczka Jasmine się rozluźniła i była w stosunku do nas niezwykle przyjazna. No tak, gdy nie ma wokół niej tego pustaka jest zupełnie inna. Miła, wyluzowana, a przede wszystkim nie zachowuje się jak tępa idiotka. Jak już wcześniej mówiłam, zadawałam się z nią dopóki nie wpadła w towarzystwo Jasmine. Była z niej na prawdę fajna kumpela.
Wspólnie z Marią stwierdziłyśmy, że mamy już dość wesołego miasteczka. Chłopcy zaproponowali, że możemy pójść na kolację do jakiejś przytulnej restauracji. Bardzo spodobał nam się ten pomysł, więc jednocześnie pokiwałyśmy głowami na znak, że się zgadzamy. Liam zaprowadził nas do chyba najdrożdżej restauracji w tej okolicy. Usiedliśmy do czteroosobowego stolika, a kelner podał nam menu. Niall przeglądał je i nie wiedział na co ma się zdecydować, więc zamówił kilka dań. Cały Nialler. Wiecznie nienajedzony, ale w tak eleganckiej restauracji już mógłby sobie darować. Po niecałych 20 minutach, kelner przyniósł wszystkim to co zamawiali. Jedzenie było przepyszne. Blondyn wsuwał wszystko po kolei jak odkurzacz. Gdzie on to wszystko mieści? Przecież to takie małe stworzenie. Nie widać po nim, że tak dużo je.
Odeszłam na chwilę od stołu, musiałam iść do łazienki załatwić potrzebę. Gdy z niej wyszłam, ujrzałam przeglądającą się w lustrze Marie. Zignorowałam, że stoi obok mnie i zaczęłam myć ręce.
- Mia... - zaczęła niepewne.
- Hm? - spojrzałam na nią z zaciekawieniem.
- Przepraszam Cię za to, jaka wobec Ciebie jestem. Przyjaźń z Jasmine fatalnie na mnie działa. Zaczynam stawać się taka jak ona. - wykrzywiła się. - Chciałabym, żeby znów było jak dawniej. - westchnęła.
- Wiesz, że nie będzie...
- Wiem, ale chociaż z Tobą chciałabym żyć w zgodzie. - uśmiechnęła się lekko. - To jak? - wyciągnęła rękę w moją stronę.
Chwyciłam ją, co miało znaczyć, że jej wybaczam. Swoją drogą zdziwiło mnie jej zachowanie. Myślałam, że już nigdy się nie pogodzimy. Kto by pomyślał, że zbierze jej się na takie wyznania i przeprosiny w publicznej toalecie?
Wróciłyśmy do chłopaków i zaczęłyśmy swobodnie przy nich rozmawiać, śmiać się i wspominać stare dobre czasy. Liam zdezorientowany patrzał się na Nialla. Obydwoje dobrze wiedzieli, że nie przepadamy za sobą, a wręcz się nienawidzimy, więc byli bardzo zdziwieni.
- Co stało się w tej toalecie? - wtrącił się Liam.
- Nic takiego. - zachichotała Maria.
Widać było, że Liama ucieszył fakt iż wreszcie, któraś z jego przyjaciółek zaakceptowała i polubiła Marię.
- A ty jesteś z Niallem? - wypaliła nagle dziewczyna Liama.
Spojrzeliśmy na siebie i zaczęliśmy się śmiać, jednak potem zauważyłam, że Niall odwrócił głowę i lekko się zarumienił.
- Nie. Jesteśmy tylko dobrymi przyjaciółmi. Aktualnie jestem w związku z Harrym. - odpowiedziałam i upiłam łyk soku.
- Harrym? Niemożliwe. Pamiętam jak na balu-
- Proszę, nie mówmy o tym. - wtrąciłam jej się w słowo. - Od tamtego czasu wiele się zmieniło, sprawy się skomplikowały, długa historia. - westchnęłam.
- Pasujecie do siebie. - spojrzała na nas i ułożyła z rąk serduszko.
- Głupia! - zaczęłyśmy się śmiać, a Niall wyglądał na zmieszanego.
Liam spojrzał na zegarek i stwierdził, że czas już wracać do domu. Rzeczywiście zbliżała się północ. Czas tak szybko mi dzisiaj upłynął. Odprowadziliśmy ich pod dom Marii. Niall chciał, żebym nie wracała jeszcze do domu. Mówił, że ma dla mnie niespodziankę i muszę pójść z nim na chwilę do niego. Tak też zrobiliśmy. Niall poszedł na górę do swojego pokoju, a ja czekałam w salonie. Po chwili wrócił z gitarą w ręce. Ponownie wyszliśmy na zewnątrz i pokierowaliśmy się do małego parku niedaleko mojego domu. Niall usiadł na ławce, a ja obok niego.
- Chciałbym zaśpiewać Ci piosenkę, którą napisałem z myślą o Tobie. - spojrzał mi w oczy.
Nie wiedziałam, co powiedzieć.
- Może dzięki niej zrozumiesz moje uczucia do Ciebie, które chodź bardzo bym tego chciał, nie zmieniły się. - wypowiedział to zdanie prawie szeptem.
Byłam zdezorientowana. Jak to jego uczucia do mnie się nie zmieniły? Czy to znaczy, że...NIE, NIE. To nie możliwe. Przecież sam zaproponował, żebyśmy byli przyjaciółmi, a teraz wyskakuje mi z takim wyznaniem? Powiedzcie mi prosze, że to są jakieś jaja.
Moje przemyślenia przerwała melodia, którą zaczął grać Niall.
Na na na na na na.
Na na na na na na.
He takes your hand,
I die a little.
I watch your eyes,
And I'm in riddles.
Why can't you look at me like that? - spojrzał mi w oczy.
When you walk by,
I try to say it.
But then I freeze,
And never do it.
My tongue gets tied,
The words gets trapped. - uśmiechnął się pod nosem.
I hear the beat of my heart getting louder,
Whenever I'm near you. - zmierzył mnie wzrokiem.
But I see you with him,
Slow dancing,
Tearing me apart,
Cause you don't see.
Whenever you kiss him,
I'm breaking,
Oh, how I wish that was me. - spojrzał w niebo.
He looks at you,
The way that I would.
Does all the things,
I know that I could.
If only time,
Could just turn back.
Cause I got three little words,
That I've always been dying to tell you. - czułam, że na mojej twarzy pojawiają się rumieńce.
But I see you with him,
Slow dancing,
Tearing me apart,
Cause you don't see.
Whenever you kiss him,
I'm breaking,
Oh, how I wish that was me. - Niall odłożył gitarę i zaczął śpiewać a'capella.
With my hands on your waist, - objął mnie w talii.
While we dance in the moonlight. - zaczęliśmy się bujać, a on spojrzał na księżyc, który był tej nocy w pełni.
I wish it was me,
That you're calling along,
Cause you wanna say good night. - te słowa wyszeptał mi do ucha.
Cause I see you with him slow dancing,
Tearing me apart,
Cause you don't see.
But I see you with him,
Slow dancing,
Tearing me apart,
Cause you don't see.
Whenever you kiss him,
I'm breaking,
Oh how I wish,
Oh how I wish,
Oh how I wish,
That was me.
Oh how I wish,
That was me. - pocałował mnie w czoło.
Po zakończonej piosence staliśmy jeszcze przez chwilę wtuleni w siebie. Otrząsnęłam się i usiadłam na ławce. On usiadł obok mnie. W tym momencie miałam w głowie taki mętlik, że w żaden sposób nie mogłam ogarnąć napływających do niej myśli.
- I co o tym wszystkim myślisz? - zapytał po chwili.
- Niall...nie wiem...na prawdę...nie mam pojęcia. - wydukałam. - Wiesz, że jestem z Harrym...ta jego choroba... - ciągnęłam dalej. - To wszystko jest takie skomplikowane.
- A ja to widzę inaczej. - złapał mnie za ramiona. - Choroba to tylko dobry pretekst. - pokiwał głową. - Tobie od zawsze podobał się Harry. Zawsze coś Cię do niego ciągnęło i czułaś do niego miętę. - próbowałam unikać jego wzroku. - Spójrz na mnie. - złapał mnie za podbródek. - I powiedz, że jesteś z nim, tylko z powodu choroby, a nie dlatego, że coś do niego czujesz.
- Nie mogę... - spuściłam głowę. - Ja...kocham go. - pojedyncza łza spłynęła po moim policzku. - Tak bardzo go kocham i tak bardzo się boję, że kiedyś wróci mu pamięć i jego uczucia w stosunku do mnie się zmienią. - rozpłakałam się na dobre.
- Wiedziałem to od początku. - stwierdził. - Ale ja naiwny i tak próbowałem jakoś naprawić nasz związek. Jak widać to nie miało sensu. - stwierdził. - Tylko wytłumacz mi dlaczego...dlaczego wtedy zgodziłaś się ze mną być? Dlaczego mi nie odmówiłaś? Dlaczego nie powiedziałaś, że jesteś zakochana w Harrym? - mówił z wyrzutem.
- Niall...nie mam pojęcia. Może dlatego, że wtedy byłam Tobą zauroczona. To nie była miłość. Jesteś dla mnie jak brat, jak najlepszy przyjaciel. Zawsze potrafisz mnie rozśmieszyć, pocieszasz mnie, gdy jest mi smutno, zawsze mogę na Ciebie liczyć. Jesteś niezastąpiony i nie chcę Cię stracić. - pociągnęłam nosem.
- Ja też nie chcę Cię stracić. Tylko nie wiem, jak będę znosił to, że nie jesteś moja, że ktoś inny jest w Twoim sercu. - położył rękę na swojej klatce piersiowej w miejscu, gdzie znajduje się serce.
- Ależ ty jesteś w moim sercu. Zajmujesz w nim specjalne miejsce. Nie wiem, co bym bez Ciebie zrobiła. Kocham Cię jak brata. - przytuliłam się do niego mocno.
- A więc będę musiał zaakceptować obecny stan rzeczy. - wydukał. - Ale jesteś warta wszystkich poświęceń. - pocałował mnie w policzek.
- Cieszę się, że przeprowadziliśmy taką poważną rozmowę i wszystko sobie wyjaśniliśmy. - złapałam go za rękę i spojrzałam mu w oczy.
- Ja również. - odwzajemnił uśmiech. - Jest już późno. Odprowadzę Cię do domu. - wstaliśmy i objęci pokierowaliśmy się do mojego mieszkania.
Niall odprowadził mnie pod samiutkie drzwi i przytulił na pożegnanie. Ledwo przekroczyłam próg drzwi, a moją stronę już biegł nieogarnięty Harry.
- Co się z Tobą działo? Dlaczego tak późno wróciłaś? Dzwoniłem do Ciebie miliony razy, ale nie odbierałaś. Martwiłem się! - zrobił wkurzoną minę.
- Wszystko jest w porządku. - przytuliłam się do niego. - Nie musiałeś się tak martwić, Niall się mną zaopiekował. - wytknęłam język.
- Zaopiekował mówisz... - spiorunował mnie wzrokiem.
- Kocham, gdy się złościsz. Ty mój mały zazdrośniku. - wytargałam go za policzki.
- Wcale nie jestem zazdrosny! - wziął mnie na ręce, rzucił na kanapę w salonie i zaczął łaskotać.
- Przestań Harry! - krzyczałam przez śmiech.
- Przestanę, gdy dostanę coś w zamian. - uniósł brwi.
- Czego chcesz?
- Chcę Ciebie. - wyszptał mi do ucha.
- A to się da załatwić. - wstałam z kanapy.
Zanim jednak przeszliśmy do robienia nieprzyzwoitych rzeczy, opowiedziałam mu o tym co robiłam cały dzień z Niallerem. Ominęłam jedynie fragment z rozmową. Postanowiłam, że zachowam to dla siebie. Nie musi wszystkiego wiedzieć.
Byłam trochę głodna, więc Harry przyszykował mi szybką kolację. Chociaż nie wiem czy posiłek spożywany o pierwszej nad ranem można nazwać kolacją. Później wzięłam krótki prysznic i ubrałam na siebie luźną koszulę Harrego. Kochałam kraść mu je z szafy i w nich spać. Zawsze tak cudownie pachną. Wzięłam na ręce wygranego przez Nialla misia i pokierowałam się wspólnie z Harrym do jego pokoju. Ułożyłam się wygodnie na jego łóżku. Zdjął z siebie wszystkie rzeczy i zaczął walić jakieś dziwne pozy, eksponując swe ponętne ciało. Nie mogłam wyrobić ze śmiechu, gdy na to patrzałam.
- Zatańcz mi jeszcze "I'm sexy and I know it" i jestem spełniona. - powiedziałam, ale nie myślałam, że to zrobi.
Harry uśmiechnął się cwaniacko i zaczął wywijać przyrodzeniem na prawo i lewo. Chyba tylko ja mam takie zajebistego widoki. Harry Styles wymachujący gołym penisem i tańczący taniec gości z LMFAO, tego jeszcze nie było.
Gdy minęła mu głupawka, ułożył się obok mnie na łóżku i objął mnie od tyłu. Coś plątało mi się pomiędzy nogami.
- Dobranoc Harry. - pocałowałam go w usta.
- Dobranoc Mia. - pocałował mnie we włosy.
- Dobranoc Nialler. - zwróciłam się do misia.
Harry posłał mi dziwne spojrzenie, a ja tylko się zaśmiałam. I z takim też uśmiechem na ustach zaczynałam już zasypiać, jednak Harry nie zapomniał o tym, co wcześniej mu powiedziałam, więc działo się to i tamto. Mam nadzieję, że jego łóżko wytrzyma do rana.
Powiem szczerze, że jaram się tym rozdziałem, bo uważam iż wyszedł mi nadzwyczaj dobrze. *_*
Rzadko aż tak bardzo jestem zadowolona z czegoś, co napisałam.
Mam nadzieję, że rozdział również przypadnie tam do gustu tak jak mi. <3
A tak w ogóle to uważam, że "I Wish" zajebiście wpasowało się tutaj w sytuacje, dlatego akurat tą piosenkę wybrałam. :)
Czekam na wasze opinie w komentarzach. <3
Możecie follować mnie na twitterze. ;D ---> @BieberDialogues
Pozdrawiam i do następnego. ♥
piątek, 24 lutego 2012 90 Comments
Rozdział 16.
Nagle, na stole ujrzałam kolejną czerwoną karteczkę. Rozłożyłam ją. Treść kartki była następująca: Usiądź wygodnie i czekaj, aż Twój książę z bajki przybędzie na swym wiernym, białym rumaku. ~ Harry. Czytając to mało co nie udławiłam się własną śliną. Może i jest moim księciem, ale z rumakiem to przesadził.
Wybaczcie, że tak długo nie dodawałam rozdziałów...
Jak ktoś chce to followujcie mnie na twitterze -> @BieberDialogues (;
czwartek, 16 lutego 2012 79 Comments